I znowu długi weekend majowy. Tym razem to już 3 lata od Millennium, a na tak ciepły wyjazd każdy zwykle czeka z wpatrzonymi oczami na południe Świata. Długa zima dała znać o sobie nawet najbardziej wytrwałym, a grypy i różne przeziębienia związane z tym okresem mocno zmiękczyły psychikę naszych rodzimych nurków, no może nie dotyczy to tych w "suchaczach".
No to trzeba tradycyjnie wyjechać na pierwszomajowe nurkowania. Znowu do Chorwacji, ale tym razem udaliśmy się z ekipą 12 nurków do Puli na półwyspie Istria.
Pula jak to Pula. Można by opowiadać dużo o tym mieście tym bardziej, że miejsce to jest przecież już mocno zaznaczone w historii Europy. Naturalnie jak w każdej relacji ja koncentruje się głównie na miejscach nurkowych. Opis okolic jest raczej mało szczegółowy i nie będę zanudzał gawiedzi nurkowej szczegółami typu dobra restauracja jest w ... lub po kolacji warto udać się na spacer do ...czy też muzeum archeologii otwarte jest od...
Osobiście podobają mi się mniejsze miejscowości jak chociażby Rovinj , która leży około 30 km na północ od Puli.
Po nurkowaniu coś trzeba robić tak, więc oprócz piwa w lokalnym pubie znajdziemy tu atrakcje turystyczne o to się nie martwmy. Jako dobrą radę podpowiem tylko, że zakupy pamiątkowe lepiej robić w małych mieścinach czy wręcz osadach rybackich, niż większych ośrodkach turystycznych. Różnica cenowa rozmaitych dyrdymałów, które kupujemy zwykle na pamiątkę jest rzędu 15-20%. Tydzień czasu to jak zwykle nie wiele, aby poznać i opisać okolice pod względem nurkowym, ale zawsze jest to jakiś zarys tego, co można tu spotkać niezwykłego. Późna wiosna zarysowała się także w wodach Adriatyku. Temperatura wody 12 stopni Celsjusza przy powierzchni i 9 poniżej dwudziestu metrów głębokości była nie była tą temperatura, która wszyscy spodziewali się na wiosnę ale cóż ważne są nurkowania. W wyniku mieszania temperatur wiosennej i zimowej przejrzystość nieco słabsza. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że w Adriatyku może być tak jak w Bałtyku. Cóż ciągle coś nowego człowiek uczy się podczas nurkowań dlatego pewnie jest to tak ekscytujący sport. Nurkowania miały koncentrować się na wrakach jednak dwa dni poćwiczyliśmy przy rafach jak to tu zwą, a chodzi przecież o zwykłą ściankę na której rośnie określona ilość żywych organizmów. Dopiero trzeciego dnia ruszyliśmy na podbój wraków.
Nurkowania mieliśmy zorganizowane przez Centrum Nurkowe Puntiżela. Centrum zlokalizowane jest na Campingu pod ta samą nazwą i prowadzone jest przez Vladimira Beronje. Wszyscy mówią do niego Vlado. Właściciel posiada dużą łódź motorową o nazwie "Obelix", która dość szybko przemieszcza się na miejsca nurkowe np. z centrum do odległego Barona Gautscha płynie jedną godzinę. Telefon do gościa to 0038598421021. Nurkowania przed samym centrum nurkowym nie należą do najciekawszych. Maksymalna głębokość 8 metrów i bardzo często silne prądy tworzą to miejsce wręcz uciążliwym nurkowiskiem. Dobrze jest natomiast zrobić tu "check dive" aby się wyważyć i nie być zaskoczonym podczas kolejnych nurkowań.
Nieopodal naszego centrum nurkowego znajduje się miejsce zwane "Kanion". Widziałem kilka sławnych kanionów pod wodą z najbardziej popularnym w naszym kraju kanionem w Dahab w Egipcie ale to tutaj daje wrażenie znowu czegos innego, nieodkrytego mimo, iż może być odwiadzane przez wielu nurków. Domyśliłem się tego już w tedy gdy dopłynęliśmy nad miejsce nurkowe. Łatwość dostępu z brzegu i miejsce w samej Puli powodują, że są często odwiedzane. Jednaj miejscowi rybacy i tak stawiają tu sieci nie zważając na płetwonurków. Jedną z atrakcji była ta sieć gdzie na nieszczęście zaplątał się rekin koci, ale na szczęście udało mi się go wyciąć z żyłki i popłynął nieco oszołomiony w błękit Adriatyku.
Vlado na drugie nurkowanie tego samego dnia zabrał nas w jedno z najciekawszych miejsc nurkowych w okolicy Puli. Cztery jaskinie ( tu nazywają to tunele). No i rzeczywiście dość proste jaskinie, przez które można przepłynąć nie stanowią trudności nawet dla początkujących. Trzy jaskinie znajdują się na głębokości (po Chorwacku głębokość- dubine) 5-7 metrów. Natomiast jedna jest na 17 metrach, którą przepływa się cypel na wylot i wypływa prawie pod zacumowana łodzią.
Dzień trzeci - Płyniemy na wrak Giuseppe Dezza. Torpedowiec zatopiony w 1944 roku przez jedną - o losie - torpedę zrzuconą z samolotu. Nieszczęśliwie torpeda trafiła w magazyn amunicji i okręt rozpadł się w mgnieniu oka na dwie części. My zobaczyliśmy część rufową. Tam, bowiem przytwierdzona jest lina opustowa zahaczona o działko przeciwlotnicze. Głębokość, na której leży wrak to 30-36 metrów. Część dziobowa jest mniej interesująca i leży około 80 metrów dalej.
Drugie nurkowanie zgodnie ze sztuką musiało być płytsze to też popłynęliśmy do Parku Narodowego Brioni , który składa się z kilkunastu wysp na , których urzędował swego czasu tamtejszy dyktator Tito. Miejsce to na lądzie zamienione jest w duży park przyrody. Spotkamy tam bardzo egzotyczne zwierzęta, bo zebry, lwy itp. ale ku zdziwieniu odwiedzających wiele z nich jest wypchana. Na wyspy można dostać się z miejscowości Fażana , tuż obok Puli skąd pływa statek wycieczkowy. Pod wodą zaś, można nurkować tylko w obecności lokalnego Divemastera. Miejscem naszego zejścia pod wodę był cypel przy wyspie Duży Brjon. Ze względu na wyjątkowa słabą przejrzystość nie wiele widziałem ryb ale dużo gąbek, szczególnie białych. Nie przypominam sobie abym widział w Adriatyku białe okazy w takich ilościach. Widuje się też tu homary, langusty i rekiny kocie.
Kolejny dzień miał reaprzynieść nam lizacje naszego głównego planu pobytu w Puli , a mianowicie nurkowanie na wraku Barona Gautscha. Aby tam zanurkować trzeba mieć zezwolenie na zanurzenie się w tym miejscu, które kosztuje 40 Kun, a wydaje je centrum nurkowe. Pamiętajmy, że od 1 stycznia 2003 roku przepisy dotyczące nurkowanie w Chorwacji nieco się zmieniły i chcąc nurkować samodzielnie nie wystarczy nam już tylko roczne pozwolenie na nurkowania za 100 Kun, ale musielibyśmy wykupić też dodatkowe pozwolenia za ponad 2000 Kun. Tak więc taniej i bezpieczniej będzie nurkowanie z jakimkolwiek lokalnym centrum nurkowym.
Baron Gautch był pasażerskim statkiem, który zatonął na skutek wpłynięcia na minę zastawioną przez marynarzy tego samego kraju - wówczas wielkich Austro-Węgier. Zatonął 13 sierpnia 1914 roku w niespełna 7 minut grzebiąc na dnie morza przeszło 240 osób. Wrak jest z pewnością niesamowity i można tu zrobić kilkanaście nurkowań, ale gdy woda ma przejrzystość 15-20 metrów. Przy 5-8 metrach przejżystości jakie zastały nas w ów majowy długi weekend na wraka - nie było widać zbyt wiele, a szkoda. Zdjęcia, które planowałem robić spaliły na panewce. Warunki świetlne prawie jak na Bałtyku. Naturalnie nurkując na wraku mało kto dostrzega detale. Ja natomiast przez moje zwichnięcie fotograficzne widziałem tu sporo ślimaków nagoskrzelnych. Głębokość maksymalna to 42 metry. Lina opustowa zaczepiona jest o górny pokład na 28 metrach. Ktoś, kto nurkował już na sławnym wraku SS Thistlegorm na Morzu Czerwonym nie będzie zaskoczony ilością łodzi, która cumuje nad wrakiem.
Kolejny dzień zaczynamy znowu od nurkowania w Parku Narodowym Brioni ale tym razem przy wyspie Svientyj Jeronim. Dość silny wiatr pokrzyżował nam niestety plany co do nurkowania na wraku tak więc musieliśmy schronić się w osłoniętym miejscu za wyspą. Nurkowanie z Divemasterem przeszło spokojnie i ciekawie. Grupa widziała rekina kociego, langustę, homara i ośmiornice. Ja wypatrzyłem niespotkanego dotychczas przeze mnie pomarańczowego ślimaka nagoskrzelnego i kolonie małych bezkręgowców zwanych "Clavelina lepadiformis".
Na drugie nurkowanie tego samego dnia popłynęliśmy wzdłuż wybrzeża Puli do miejsca gdzie na 24 metrach w pionową ściankę rafy wbity jest maszt łodzi. Jak on się tam wbił nie mam pojęcia ale wygląda to ciekawie i siłą rzeczy zmusza nurka do wyobraźni i refleksji na temat mechanizmu zatonięcia tej łodzi. W tym miejscu widziałem też jaja rekina kociego i sporą ilość zielonych gąbek. Myślę, że w nocy, z racji dużej ilości dziur w rafie, można tu z łatwością wypatrzyć langusty i homary.
Drugiego maja płyniemy na wrak Istri. Statek handlowy , który podobnie jak Baron.Gautsch zatonął na skutek wpłynięcia na minę podczas II Wojny Światowej. Przewoził amunicję tak, więc z łatwością przy dnie i na wraku znajdziemy różne pociski i bomby. Głębokość nurkowania 30-42 metry. Można wpłynąć do sterówki, maszynowni i ładowni wraka. Maszyny zachowane są w dobrym stanie i na pewno zrobią wrażenie jeszcze nie na jednym nurku odwiedzającym ten statek.
Jeszcze jedno miejsce, które odwiedziliśmy to wrak szkoleniowej chorwackiej łodzi podwodnej , która podczas II Wojny Światowej służyła do szkoleń załóg. Los chciał, że podczas jednego z kolejnych rejsów, gdy łódź po powierzchni wpływała do portu Puli angielska łódź podwodna przy pomocy jednej torpedy pogrążyła okręt w kilka minut na głębokość 36 metrów. Znajdziemy przy dnie i 39 metrów, ale tuż przy kadłubie maszyny tam gdzie prądy morskie wypłukują piasek. Nurkowanie ciekawe i ekscytujące. Przy samej linie opustowej zahaczonej o kadłub łodzi w zagłębieniu wraka mieszka homar, któremu każdy przyjrzał się parokrotnie. Mogłaby to być atrakcja nurkowa ale znając życie niedługo ktoś go wyciągnie aby pochwalić się smakiem na talerzu. Wrak leży w dwóch częściach. Części druga leży około 500 metrów od miejsca gdzie sprowadza nas opustówka. Wrak jest penetrowany zaledwie od roku tak więc jeszcze nie jedna niespodzianka może być w jego zasięgu. Zatem dobra rada to koniecznie nurkować tu podczas pobytu w Puli.
W tej okolicy możemy zobaczyć jeszcze wiele wraków. Chociażby: Maona, Numidia, Romanja, Klapeta, Remorker, Mob, Varese, John Gilmore, Josefina, Flamingo, Tihani.
Naturalnie tydzień nie wystarczy, aby je wszystkie zobaczyć. Do wielu z tych wraków nie ma zahaczonych lin opustowych. Tak wiec zejście nawet na głębokość 20 metrów w przejrzystości 6-8 metrów byłoby lekkim szaleństwem szczególnie dla mniej doświadczonych adeptów tego sportu. Pamiętajmy, że nasz błędnik może nieco zgłupieć, gdy nie ma punktu odniesienia we wszechobecnej toni wodnej.
Reasumując warto wybrać się w te okolice na nurkowania gdy mamy 100% pewność, że przejrzystość wody jest nie mniejsza niż 15-20 metrów. Gdy zadzwonimy do Chorwatów naturalnie odpowiedzą nam, że jest wyśmienita woda. No, bo kto by odstraszał turystów, z których czerpią takie dochody. Warto też zanurkować w Parku Narodowym Brioni i to kilkukrotnie gdyż istotnie życie jest nieco inne niż w pozostałych częściach dna morskiego Adriatyku. Z nurkowym pozdrowieniem tylu samych wynurzeń, co zanurzeń kończę tą krótką relację.