Bardzo mało jest informacji na temat dużego - około siedemdziesięcio metrowego wraku statku transportowego, który zatonął na głębokości 24 m przy wyspie Zabargad na Morzu Czerwonym, prawdopodobnie w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Fakt jego zatonięcia po zawietrznej stronie rafy wyspy sugeruje domniemanie, że statek najprawdopodobniej miał problemy ze sterownością, a co się z tym wiąże albo problem wiązał się z uszkodzeniem sterów, albo z maszynami. Zatem najprawdopodobniej próbował znaleźć schronienie wśród pobliskiej rafy przed silnym przybojem i prądami morskimi występującymi w tym miejscu, a które niechybnie groziły zatopieniu jednostki. Podczas wykonywania manewru pośród raf najprawdopodobniej uderzył on sterburtą o rafę, a kolizja ta spowodowała dwie wyrwy w burcie jak się okazało śmiertelne dla transportowca. Przecieki: jeden mniejszy w okolicach steru oraz bardzo duży na dziobie.
To jedna z wersji przyczyny zatonięcia transportowca, druga równie prawdopodobna mówi, iż większa z wyrw w burcie powstała na skutek eksplozji w maszynowni jednostki w momencie kiedy statek znajdował się już zacumowany wśród raf wyspy Zabargad, gdzie można znaleźć do dzisiaj rozwinięty łańcuch kotwicy ratowniczej na dziobie i rufie. Kotwica rufowa jednak znajduje się gdzieś pod gruzami rafy i jest niewidoczna. Rozmiar przecieku w części dziobowej oraz charakterystyka brzegów dziury wskazują, że ta przyczyna zatonięcia jednostki jest bardzo prawdopodobna.
Zniszczenia odnalezione na wraku są niezaprzeczalnym dowodem jego tragedii, jakkolwiek prawdziwą zagadką wciąż jest historia oraz nazwa transportowca, które prawdopodobnie już na zawsze pozostaną nierozwiązaną zagadką wraku. Wiemy tylko, że wrak wyspy Zabargad podzielił los wielu innych jednostek zatopionych w niejasnych okolicznościach, a załoga ratowała się na tratwach ratunkowych, które dzisiaj można znaleźć w okolicy wraku. Podobno tratwy te przypominają konstrukcję angielską co może być wskazówką pochodzenia jednostki, jednak na skrzynkach wraku zawieszonych we wnętrzu jednostki odnaleźliśmy litery rosyjskie, których znaczenia nie umiemy zidentyfikować, ale najprawdopodobniej wskazują one na pochodzenie jednostki z za naszej wschodniej granicy.
Najlepiej zaplanować nurkowanie na wraku wyspy Zabargad przed południem, kiedy słońce znajduje się w optymalnym miejscu oświetlając idealnie cały wrak. Blisko siedemdziesięciometrowy wrak spoczywa na piaszczystym dnie na maksymalnej głębokości 24 metrów. Około trze czwarte wraku jest nienaruszone, tylko część dziobowa oderwała się od reszty i spoczywa na sterburcie prawdopodobnie przewrócona przez silne falowanie Morza Czerwonego w tym miejscu. Najlepiej rozpocząć zwiedzanie wraku od rufy, gdzie znajdujemy częściowo zakopane w dnie dwie śruby. Następnie na sterburcie spotykamy ogromną wyrwę, którą najprawdopodobniej spowodowała eksplozja wewnątrz wraku.
Dalej kierujemy się ku części dziobowej oglądamy, doskonale zachowaną architekturę wraku z perspektywy wraz z doskonale zachowanym wyposażeniem. Obraz porośniętych relingów twardymi koralami tworzy niezapomniane wrażenie, które na stałe będzie nam się kojarzyło z tą tragedią. Kiedy docieramy do części dziobowej jednostki, na głównym deku napotykamy częściowo otwarte cztery włazy do luków, w których znajdowały się jakieś części osprzętu elektrycznego. Udaje nam się wpłynąć do jednej z ładowni, w której znajdują się pordzewiałe bębny i skrzynie oraz zawory, które niestety nie wiemy do czego służyły. Luk opuszczamy mniejszą z dziur w burcie spowodowaną uderzeniem wraku o rafę. Na głównym deku znajdujemy bębny kotwiczne oraz zwiniętą stalową linę, która dzisiaj jest na stałe skorodowana z pokładam.
Dalej docieramy do mostka kapitańskiego. Wewnątrz odnajdujemy wiele ciekawych elementów: do dzisiaj znajduje się tu nietknięta konsola ze wszystkimi potrzebnymi miernikami do prowadzenia statku. Odkrywamy miejsce telegrafisty z radiem, jakieś skrzynki wiszące na ścianie z bezpiecznikami i urządzeniami elektrycznymi. Z mostka w dół do wnętrza wraku prowadzą schody, w korytarzu tym odkrywamy litery cyrylicy na skrzynce oznaczonej literą "C". Do eksploracji tego korytarza jednak się nie posuwamy. Na schodach widoczna jest warstwa mułu, którego podniesienie płetwami z pewnością spowodowałoby znacznie ograniczenie widoczności - prawdopodobnie nawet do zera. Powoli wycofujemy się z korytarz prowadzącego pod pokład i kierujemy się ku dekowi na rufie. Do dzisiaj na mostku znajdują się dobrze zachowane okna z szybami.
Z mostka na dek rufowy prowadzą schody, od razu dostrzegamy wiele ciekawych, doskonale zakonserwowanych elementów wyposażenia: opustoszałe pneumatyczne windy szalup ratunkowych, bębny z nawiniętymi linami, luki maszynowni, do których można swobodnie wpłynąć. Zakończenie nurkowania i wynurzenie zaplanowaliśmy wzdłuż głównego masztu, znajdującego się na śródokręciu. Na maszcie tym znajdowały się urządzenia radiolokacyjne i telegraficzne. Majestatycznie pnie się ku niemalże samej powierzchni i jest doskonałym punktem odniesienia podczas wynurzania i przeprowadzenia przystanku bezpieczeństwa. Całe nurkowanie zabrało nam około 60 minut, jednak aby poznać cały wrak oraz dokładnie go spenetrować należałoby dokonać zaplanowania powtórnego zanurzenia, na co nasza ekipa niestety nie miała już czasu.
Kurs Nurkowania |
---|
Promocje |
---|
|
Newsletter |
---|
|
Underwater.pl |
---|
ul. Okopowa 31/94 01-059 Warszawa NIP: PL7621146643 Regon: 015520133 tel. +48 504 16 20 14e-mail: underwater@underwater.pl |